Krzyż zasługi Pro Ecclesia et Pontifice

To jedno z wyższych odznaczeń w Kościele katolickim, przyznawane osobom świeckim przez papieża w dowód uznania za zaangażowanie w pracę na rzecz Kościoła. O takie wyróżnienie doktora Tadeusza Borowskiego-Beszty wnioskował metropolita białostocki abp. Edward Ozorowski. – Jestem przekonany, że doktor na to odznaczenie zasługuje. Życzę mu, aby jeszcze długo dokonywał rzeczy niemożliwych – powiedział arcybiskup.

biskup Ozorowski odznacza doktora Borowskiego
Wczoraj przekazał odznaczenie dyrektorowi białostockiego hospicjum. Więcej zdjęć w galerii.

Dr Tadeusz Borowski-Beszta urodził się w Łapach, w 1934 roku. W 1940 roku z rodziną został zesłany do Kazachstanu.
– Po sześciu latach tego "surwiwalu” wrócił do Polski – opowiadał podczas wczorajszej uroczystości ks. Czesław Gładczuk, kapelan hospicyjny.


Dr Borowski chciał zostać lekarzem, ale w pierwszym podejściu nie został przyjęty na Akademię Medyczną, bo jego ojciec był oficerem Wojska Polskiego. Potem lata spędzone na zesłaniu i odmrożone wtedy palce przekreśliły jego szanse na bycie chirurgiem.

– Wybrał kierunek najbliższy człowiekowi – psychiatrię – opowiadał ks. Gładczuk.

Swoje zawodowe losy związał z białostocką kliniką psychiatrii i szpitalem psychiatrycznym w Choroszczy. Przez kilka lat był dyrektorem tej placówki. Ale przede wszystkim był lekarzem. – Był "zanurzony” w chorych, nigdy nie liczył poświęcanego im czasu – wspominał ks. Gładczuk.

Gdy zmarła jedna z jego pacjentek, osieracając trójkę dzieci, doktor Borowski z żoną Alicją, zaadoptowali dwóch chłopców.

Dzięki dr. Borowskiemu, 27 lat temu powstało jedno z pierwszych w Polsce hospicjów stacjonarnych, przy ul. Świętojańskiej, a potem obecna placówka, przy ul. Sobieskiego, licząca niemal 70 łóżek. Działa głównie dzięki pomocy i ofiarności ludzi dobrej woli.

– Medal przyjmuję z radością – mówił dr Tadeusz Borowski-Beszta. – Odbieram to wyróżnienie nie tylko personalnie, ale jako zwieńczenie posługi hospicyjnej, jaką pełnię od 27 lat. Ten medal zobowiązuje.



Przyznał, że jego wzorem jest Matka Teresa z Kalkuty, która nigdy nikogo nie nawracała, tylko świadczyła swoim życiem o chrześcijaństwie. – Jako chrześcijanin mam moralny obowiązek służenia bliźnim, zwłaszcza w potrzebie – powiedział dr Borowski.

Źródło tekstu: poranny.pl autor: Urszula Ludwiczak. Zdjęcia: Basia Klem

 

Odsłony: 8425